poniedziałek, 3 maja 2010

II

Stubby i Sara wrócili po godzinie, a w tym czasie Chris zdążył zwiedzić cały dom,  a ja przygotować im spanie. 

- Dziwnie się czuję w domu bez moich plakatów. - Stwierdził.

- Tak? To zajrzyj do pokoju Sary, tam jest aż za dużo ciebie.

Rzeczywiście, ten widok nim wstrząsnął. Za to Sara, po omdleniu stała się aż za bardzo żywa i ciągle łaziła za chłopakami z głupim uśmieszkiem na twarzy, śmiejąc się jak idiotka. Bez przerwy oburzała się tym, że mają oni spać na kanapie i materacu. Chyba myślała o nich, jak o niezwykle ważnych ludziach, ale dla mnie i dla nich te warunki były wystarczające. W końcu rodzice kazali wszystkim iść spać. W czym spali Chris i Stubby? W białych T-Shirtach i bokserkach. Śmiechu warte, ale ok. Wszyscy udali się spać, a Sara zdążyła 10 razy powiedzieć wszystkim "Dobranoc". Uff... koniec tego burzliwego dnia. A jednak nie. Obudziłam się po godzinie i usłyszałam czyjeś kroki. To była Sara. Stała w drzwiach do salonu, gapiąc się na Christophera, jak śpi. Stała tak godzinę, półtora, dwie, aż w końcu zdenerwowałam się i zeszłam do niej.

- Sara! - szepnęłam

-Co?!

-Idź spać!

- Kiedy nie mogę się nadziwić, że Christopher Wilde śpi u nas w salonie!

- I co jeszcze,  zrobisz mu zdjęcie?

- Tak! Będzie super do albumu!

- Co?! Nie!

Pognała do pokoju, a ja za nią. 

- AJ mi nie uwierzy, nikt mi nie uwierzy!

Gnała z powrotem do salonu nie zważając na mnie. 

- Nie mów o tym nikomu! - powiedziałam do niej.

- O czym niby? - tego nie powiedziała Sara. Powiedział to Chris, stojący w salonie.


party cd.

Ok. Była to chyba najlepsza moja potańcówka w życiu. Najpierw ludzie kpili ze mnie, ale potem byli aż nadto przyjaźni. Co chwilę ktoś podchodził z prośbą o autograf, zdjęcie itd. Ale nie do mnie, rzecz jasna, tylko do Christophera. Jemu też znudziło się to, więc po godzinie zapytał, czy możemy iść gdzie indziej. Z chęcią! Musiałam pokazać mu szkołę, którą "bardzo się zafascynował" - tak przynajmniej mówił. Mimo wszystko ludzie ze szkoły plątali się wokół, a paparazzi czekali na zewnątrz. W końcu zaproponowałam, by pojechać do mnie. Ja przyjechałam z siostrą, a on i Stubby jechali z lotniska wynajętym samochodem. Udaliśmy się nim do mnie, bo dobrze wiedziałam, że on i jego przyjaciel nie wyjadą dzisiaj, a żadnego hotelu w Kalamanzoo nie ma. Rodzice spodziewali się mnie i Sary godzinę później, więc bardzo się zdziwili, gdy przyszłam ja i to z Christopherem. Weszłam do domu i zobaczyłam mamę, która powiedziała dokładnie:

- O, Jessica, czemu tak wcze... - wtedy wszedł Christopher, a mamę zamurowało.

On też powiedział tylko "Dobry wieczór". To ja musiałam wszystko wytłumaczyć i powiedzieć, że potrzebne są dwa miejsca do spania. Dla niego i Stubbiego, bo chyba nie zmieścili by się razem w aucie :). Tata radosny nie był za bardzo, ale mama polubiła go od razu. Christopher z kolegą mieli spać w salonie, na kanapie i materacu. 

O co cho?

Miałam po prostu pomysł, aby sama wymyślać dalszą fabułę filmu "Randka z gwiazdą", bo bardzo go lubię. będę pisała jednak "z obiektywu" Jessici.

Do zobaczenia!

PS: zaczynam od balu :)